Lokale wiedzą, że komunie to świetny interes, że miejsc brakuje, a więc mogą sobie pozwolić na podbijanie cen. Cena za osobę na przyjęciu komunijnym jest niemal taka sama jak cena za gościa na weselu. Mało tego, w lokalu można przecież upchnąć więcej ludzi, szkoda go rezerwować dla jednej rodziny. Tak więc zdarza się, że w jednym lokalu odbywa się kilka, a nawet kilkanaście komunii. Hałas, ścisk, wszędzie biegające dzieci. To raczej nie jest odpowiednia atmosfera do spokojnej rozmowy w rodzinnym gronie. Lokale przyciągają też różnymi atrakcjami - np. animacjami dla dzieci, dmuchanymi zjeżdżalniami czy puszczaniem wielkich baniek mydlanych.
Moja komunia. Zaproszenie najbliższej rodziny, przyjęcie w domu babci, prezentami były głównie książki, niewiele gotówki. W zasadzie dostałam pewnie mniej gotówki niż teraz dostaje dziecko od jednej tylko osoby. Chwytam się za głowę patrząc, co się dzieje. Pełne przepychu sukienki dziewczynek przypominające miniatury sukien ślubnych. Fryzjer, kosmetyczka, wynajęty samochód, sesje zdjęciowe i filmy - normalnie drugi (a właściwie pierwszy ;)) ślub! Prezenty na komunię? Chyba książka zostałaby wyśmiana. Już nawet rowery są passe! Teraz kupuje się drony (podobno to hit w tym roku), quady, tablety i konsole do gier. Dla bogatych krewnych nie jest to może wielkie wyrzeczenie, ale ci biedniejsi często odkładają na komunię miesiącami, byle tylko ich prezent był "równie dobry".
Pomijając wszystkie inne aspekty, jaki wpływ mają na dziecko takie prezenty? Czy dziecko, bo to przecież jeszcze nawet nie nastolatek, które dostanie na komunię super gadżeciarskie prezenty, albo gruby plik banknotów będzie potrafiło w przyszłości szanować pieniądz? Mam wątpliwości. Z dużym prawdopodobieństwem uzna, że wszystko mu się należy, a pieniądze spadają z nieba.
Uroczystość pierwszej komunii to przede wszystkim sakrament, a więc bardzo ważne wydarzenie religijne. A chyba to, co najważniejsze stało się najmniej istotne. Bo przecież ważniejsze są strój, fryzura, prezenty i przyjęcie.
Na koniec dwa zdjęcia dziewczynek idących do komunii - w sukniach jak suknie ślubne i welonach..
Zdjęcia: 1, 2 i 3
To rodzice uczą dzieci co ważne :) Jeśli zrobią to dobrze, obejdzie się bez masakrycznych sukienek...
OdpowiedzUsuńTroszke to smutne, ale niestety prawdziwe, ze lokale (nie tylko na komunie) trzeba rezerwowac z takim wyprzedzeniem... Mam wrazenie, ze to nie jest juz wydarzenie duchowe, a bardzo komercyjne.
OdpowiedzUsuńDokładnie. Zresztą tak stało się ze wszystkim, ze ślubem, Bożym Narodzeniem itd. :(
UsuńMnie wprawdzie komunijne szaleństwo co roku omija - na razie nie mam znajomych z dziećmi w tym wieku, ani młodzików w rodzinie - ale mam co do samej uroczystości spore wątpliwości, w sporej mierze pokrywające się z Twoimi. Czy to nie trochę jak z odpustem? Sama idea kupowania rozgrzeszenia (odpuszczenia win) brzmi śmiesznie, a potem zrobił się z tego bardziej festyn niż jakakolwiek uroczystość kościelna. Może przemawia przeze mnie innowiercze nastawienie, ale smutno mi, w jakim kierunku zmierzają kościelne sakramenty, w tym i komunia, i ślub...
OdpowiedzUsuńNo właśnie, coś co jest sakramentem staje się szopką i imprezą :(
UsuńU nas naszczescie dziewczynki i chłopcy idą w albach (wszyscy wyglądaja jednakowo) i to jest piekny widok. A co do oprawy to decydują rodzice, niektórzy niestety mają wysokie mniemanie i muszą zaszaleć (może niespełnione marzenia matki).
OdpowiedzUsuńU nas na szczęście dzieci też idą w albach, więc chociaż tyle dobrze, że nie ma rewii mody ;)
UsuńW ogóle nie rozumiem kupowania dzieciom takich gadżetów jak tablety, quady, drony czy jeszcze inne wynalazki, a już tym bardziej na takie okazje. Tak jak napisałaś - jak później dziecko ma nauczyć się szacunku do pieniędzy? Na osiemnastkę pewnie spodziewałoby się conajmniej własnego sanochodu ;)
OdpowiedzUsuńA na ślub mieszkania ;)
UsuńA może tak komplet pościeli dziecięcej jako komunijny prezent? :)
OdpowiedzUsuń