http://jagodowamama.blogspot.com/search/label/Dzieckohttp://jagodowamama.blogspot.com/search/label/Mamahttp://jagodowamama.blogspot.com/search/label/Lifestylehttp://jagodowamama.blogspot.com/search/label/Wychowaniehttp://jagodowamama.blogspot.com/search/label/Zabawahttp://jagodowamama.blogspot.com/search/label/Rozw%C3%B3jhttp://jagodowamama.blogspot.com/search/label/Dom

czwartek, 17 lipca 2014

Pierwsze dziecko w życiu psa

O psie marzyliśmy od zawsze. I ja i szanowny mąż. Ale jak tu mieć psa w wynajętym pokoju w mieszkaniu studenckim. Aż w końcu trafiliśmy na właściciela, który zezwolił. Warunkiem było to, by był mały. I tak kupiliśmy psa rasy Chihuahua.

Zefir stał się dla nas namiastką dziecka, o które bezskutecznie się staraliśmy. I tak, przyznam bez bicia, był rozpuszczany na każdym kroku i kochany z całych sił. Najbardziej lubi spędzać czas na naszych kolanach lub rękach, a kiedy nas nie ma kładzie się na naszych ubraniach.

Przez cały okres ciąży słyszałam od ludzi "dobra rada", co oznacza pies przy niemowlęciu. O tym ile problemów nas czeka, o tym, jaki będzie zazdrosny, jak będzie chciał pozbyć się dziecka. Niemal każdy przekonywał nas, że będziemy musieli się go pozbyć. Słuchałam po raz setny tego samego, myśląc, że nie ma możliwości byśmy pozbyli się Zefirka i mając wewnętrzną pewność, że Zef stanie na wysokości zadania i pokocha Jagodę równo mocno, a nawet jeszcze mocniej, jak nas.

Poczytałam trochę, porozmawiałam z osobami, którzy mieli psa, kiedy urodziło się im dziecko, a przede wszystkim posłuchałam rad naszych cudownych weterynarzy. Mąż zawiózł do domu pachnącą Jagodą pieluszkę Zefirowi jeszcze kiedy byłyśmy w szpitalu. Oczywiście Zefir zapoznał się z zapachem i położył na niej spać. Po powrocie do domu pokazałam Zefkowi Jagódkę i pozwoliłam mu ją obwąchać. Nasz piesek szalał ze szczęścia, że jego pani wreszcie wróciła do domu. Był także zainteresowany swoją małą panią.

W czasie pierwszych dni Zefir pilnował Jagody przez szczebelki łóżeczka. Wykorzystywał także okazje, gdy karmiłam ją piersią i dbał o to by znaleźć się wtedy na moich kolanach albo blisko nas (robi to zresztą do dzisiaj). Prawdziwa przygoda zaczęła się jednak, kiedy to Jagoda zaczęła się interesować pieskiem. Najpierw przyglądała mu się zdziwiona, chyba nie bardzo wiedząc "co" to takiego. Później obserwowała go, kiedy tylko pojawił się w jej polu widzenia. Z czasem zaczęła się do niego uśmiechać, mówić do niego, a nawet głośno śmiać. Jakieś 3 tygodnie temu ich relacje weszły w fazę dotyku. Jagoda aż się trzęsie by chwycić go za sierść. Oczywiście ciągnie przy tym Zefa. A on z anielską cierpliwością patrzy na nią, czasem ucieka, ale nigdy nie zrobił jej krzywdy.

Myślę, że mogę powiedzieć, że Zefir jest przyjacielem Jagodzi. Interesuje ją jak nikt inny. Potrafi ją uspokoić, gdy płacze i rozśmieszyć. Mam nadzieję, że wiele pięknych lat przed nimi i że nasza córeczka od maleńkiego przekona się, jak bardzo potrafi kochać pies. Być może kolejność powinna być odwrotna. Ale nasz przykład pokazuje, że nie taki diabeł straszny. O plusach kontaktu niemowlęcia z psem mówiła nam nawet położna w szkole rodzenia, zapewniając, że zmniejsza to ryzyko późniejszej alergii.

Drogie przyszłe mamy. Jeśli jesteście w takiej sytuacji, w jakiej byliśmy my, nie martwcie się. Przecież nasze psy to niezwykle mądre zwierzęta. Kochają nas, więc pokochają także maleństwo, które my kochamy. Jedyne, co musimy im dać to czas i ciepło. Bardzo staram się, by Zefir nie czuł się odtrącony i choć nie mamy już dla siebie tyle czasu, co wcześniej, codziennie pokazuję mu, że jest dla mnie równie ważny, jak przed pojawieniem się Jagody.

A poniżej kilka przykładów komitywy Zefir-Jagoda ;)

 Pierwszy dzień Jagody w domu

 Zefik pilnuje Jagódki

Byleby być blisko niej

Jedna z rozmów :)

10 komentarzy:

  1. Dziękuję Ci bardzo za ten wpis! :) Rozwiałaś moje obawy. Na dniach urodzi się córa, i troszkę się obawialiśmy jak to będzie z naszym 11 miesięcznym szczeniem. Bo "ludzi dobra rada" naokoło mnóstwo. Od znajomych którzy prorokują że piesa na pewno oddamy, po nieznajomych, sąsiadów, którzy z pogardą + litością współczują, bo jak to sobie z mężem poradzimy z psem i małym dzieckiem... Nie rozumiem takiego podejścia ludzi tak samo jak nie zrozumiem oddawania zwierząt gdy rodzi się dzieciątko. To tak jakby oddać starsze dziecko, bo urodziło się młodsze...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, dziecka byśmy nie oddali to dlaczego psa? Mam nadzieję, że u Was będzie z pieskiem taka sytuacja jak u nas i jedno drugiego szybko zaakceptuje. Szczęśliwego rozwiązania :)

      Usuń
  2. Obrzydliwe!!!!! Jak tam można dawać psa co liże sobie tyłek do takiego maleńkiego dziecka.........po co prasować i prać w wysokich temperaturach ubranka, skoro pies łazi po dworze i przynosi zarazki.....OHYDA....po minie dziecka raczej nie jest zadowolone.... :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak może napisać chyba tylko osoba, która nie ma psa..

      Usuń
  3. I tu błąd mam psa oraz kota, ale ich miejsce jest na nizinach, nie na łóżku. Zwłaszcza gdy dziecko było takie maleńkie...życzę oby nie załapało twoje dziecko, żadnej choroby odzwierzęcej ........................!

    OdpowiedzUsuń
  4. Kolejny raz hejt pani anonimowej. Dziewczyno, nie masz co robić? Można coś krytykować ale naprawdę na krytykę zasługuje każdy wpis? Odechciewa się czytać ale nie jagomamę tylko twoje komentarze. Pozdrawiam autorkę bloga. Mam nadzieję że nie zrażą Cię te komentarze i będziesz dalej pisać. Nieanonimowa Ania

    OdpowiedzUsuń
  5. I wcale się nie dziwnie, że tyle czasu nie mogłaś zajść w ciąże....

    Powodzenie, oby twoja córka nie miała tego problemu w dorosłym życiu..

    Zapraszam do lektury może czas się trochę opamiętać.
    Pies jest psem, nie po to Bóg stworzył człowieka i zwierzęta osobno.
    http://www.pfm.pl/baza_chorob/choroby-odzwierzece/toksokaroza---zakazenie-nicieniami-od-psow-i-kotow-/1053
    ULA.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A to ciekawa teoria, bo akurat zaszłam w ciążę krótko po kupieniu psa.
      A jeśli zapraszasz do lektury to powinnaś też wiedzieć, że prędzej Twoje dziecko zarazi się bawiąc się na trawniku, czy w piaskownicy, niż od psa-domownika. I nie obawiajcie się. Mój pies jest pod ciągłą kontrolą weterynarzy, jest regularnie badany i odrobaczany, choć na szczęście nigdy żadnych robali nie miał.

      Usuń
  6. Aż żal czytać te anonimowe komentarze, naprawdę ludzie nie mają co robić...

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...