http://jagodowamama.blogspot.com/search/label/Dzieckohttp://jagodowamama.blogspot.com/search/label/Mamahttp://jagodowamama.blogspot.com/search/label/Lifestylehttp://jagodowamama.blogspot.com/search/label/Wychowaniehttp://jagodowamama.blogspot.com/search/label/Zabawahttp://jagodowamama.blogspot.com/search/label/Rozw%C3%B3jhttp://jagodowamama.blogspot.com/search/label/Dom

poniedziałek, 18 kwietnia 2016

Jak oduczyć dziecko korzystania ze smoczka?

Smoczek. Wiele mam zarzeka się, że nigdy nie poda go dziecku, ale niewiele w tym postanowieniu wytrwa. Udaje się to najczęściej mamom karmiącym piersią, których dzieci nie potrzebują smoczka, bo uspokajają się przy piersi. Mi smoczek już drugiego dnia kazały podać Jagodzie położne stwierdzając, że ma tak wielką potrzebę ssania. Czy miały rację? Nie wiem. Ale smoczek dałam z nadzieją, że choć na trochę się uspokoi i zaśnie. I tak zaczęła się nasza trwająca ponad dwa lata przygoda ze smoczkiem.



Jak pozbyć się smoczka? Sposobów jest wiele, a każda matka, której się udało chwali swój ;) Prawda jest jednak taka, że coś, co zadziałało na jedno dziecko może kompletnie nie sprawdzić się u drugiego, nawet jeśli mówimy o rodzeństwie. Każde dziecko jest przecież zupełnie inne.

1. Czekać aż dziecko samo zrezygnuje ze smoczka. Tylko, że czekać to my sobie możemy. Oczywiście, jest jakiś procent dzieci, które pewnego dnia zdecyduje, że nie chce już swojego pocieszacza, ale raczej nie ma co oczekiwać, że spotka to akurat nas, bo czasem dziecko pójdzie do szkoły z "przyjacielem" w plecaku.

2. Oddać smoczek "dzidzi". Narodziny dziecka w rodzinie lub wśród znajomych są czasem wykorzystywane przez rodziców do pozbycia się smoczka. Rodzice tłumaczą maluchowi, że jest już za duży, a teraz smoczka będzie potrzebowała dzidzia. Do części dzieci pewnie trafią takie argumenty.

3. Prezent za smoczek. Czyli w zasadzie przekupstwo, ale chyba najpopularniejszy i najskuteczniejszy sposób. Dziecko samo podejmuje decyzję, że rezygnuje ze smoczka w zamian za wybraną zabawkę. Jeśli jest to coś, o czym marzyło ma tym większą motywację. W razie płaczu za smoczkiem rodzice zawsze mają argument w kieszeni "przecież sam zdecydowałeś, że wolisz zabawkę od smoczka". Skuteczny raczej u starszych dzieci, które rozumieją już pewne konsekwencje.

4. Wykorzystywanie okazji. Patent, który wykorzystałam dwukrotnie, za drugim razem skutecznie.
Korzystajmy z tego, co akurat się dzieje. Ze świąt, z uroczystości, z wyjazdu. Korzystajmy też ze zgubienia smoczka i po prostu nie kupujmy kolejnego (lub udawajmy to zgubienie ;)).

5. Wykorzystanie magii. Po smoczek przyjdzie wróżka, krasnoludek, czy inny magiczny stwór znany dziecku jako postać magiczna i niesamowita. Można to połączyć z prezentem, który owa istota zostawi w zamian za smoczek.

6. Obcinanie końcówki od smoczka. Cały proces polega na tym, żeby stopniowo odcinać kolejne kawałki smoczka, tak, by w końcu została z niego tylko tarcza i dziecko nie mogło go już utrzymać w ustach. Przyznam, że ten sposób do mnie nie przemawia. Nie bez powodu mamy wyrzucać pęknięte, czy dziurawe smoczki. A podawać dziecku świadomie coś z brakującym elementem? Dodatkowo kwestia higieny. Dostająca się do środka ślina, kurz i nie wiadomo co jeszcze.

7. Smarowanie smoczka musztardą. Niektóre mamy przekonują, że gdy podamy dziecku smoczka posmarowanego musztardą (której raczej dzieci nie są fanami ;)) zrazi się do tego stopnia, że nie będzie już sięgać po smoczka. Gorzej jeśli zrazi się też np. do smoczka w butelce. Nie wypróbowałam na Jagodzie ;)

A teraz to, co pewnie najbardziej Was ciekawi. Jak to wyglądało u Was?
Za pierwszym razem wykorzystałam Mikołajki. Jagoda miała niecałe dwa lata. Rozmawiałyśmy  przez kilka dni, że powiesi "nunu" na choince na rynku i zabierze go święty Mikołaj. Jagoda smoczek powiesiła i wszystko było dobrze do czasu zasypiania, kiedy okazało się, że nie potrafi bez niego zasnąć. Gdy nadeszła północ zrezygnowana powiedziałam, że poprosimy Mikołaja, żeby przyniósł smoczek z powrotem. To z kolei spowodowało, że Jagoda jeszcze bardziej przywiązała się do swojego "nunu". Nie chciała go już oddać nikomu, ani dzidzi, ani zajączkowi wielkanocnemu. Żadna zabawka nie wydawała się bardziej atrakcyjna od smoczka.
Minęło około 3 miesięcy. Po przyniesieniu do domu nowego smoczka (poprzedni znów został przegryziony) powiedziałam córce, że Pani w sklepie powiedziała, że już więcej smoczków nam nie sprzeda, bo inne dzieci też ich potrzebują, a my wykorzystałyśmy już swój limit ;) Mówiąc tak, nie sądziłam nawet, że mi się to później przyda i w tej chwili wcale nie przypuszczałam, że w krótkim czasie rzeczywiście pozbędziemy się smoczka. Miałam wrażenie, że córka jest ze smoczkiem związana z każdym dniem coraz bardziej, a nie coraz mniej i sądziłam, że rozstanie z "nunu" będzie trwającym kilka dni koszmarem.
Aż pewnego wieczoru smoczek zaginął. Szukałyśmy go wszędzie przez dobre 15 minut. Stwierdziłam, że trudno, musimy obejść się bez niego. A nowego niestety nie będziemy mogły kupić, bo przecież pani powiedziała, że nam więcej nie sprzeda. Oczywiście nie obyło się bez płaczu, ale nie było źle. Wtedy zobaczyłam smoczek, ale stwierdziłam, że będę dalej ciągnąć historię ze zgubą. Warunki były sprzyjające, bo Jagoda nie spała w ciągu dnia i była zmęczona. Na początku sądziłam, że nic z tego nie będzie. Jagoda wkładała do buzi wszystko, co się dało, ale nic nie ułatwiało jej zasypiania. W końcu przytulona do mnie zasnęła. Stwierdziłam, że do pierwszy ważny krok i teraz już nie chcę się cofać. Od tygodnia jesteśmy bez smoczka. Wspomina o nim sporadycznie. Najtrudniejsze są momenty, kiedy obudzi się w nocy. Zawsze brała wtedy smoczka i spała dalej, a teraz rozdrażniona płacze. W ciągu dnia właściwie o nim nie pamięta. W sytuacjach kryzysowych rolę pocieszaczy przejęły jej przytulanki. Na początku gdy pytała o smoczek przypominałam, że przecież się zgubił, ale ona świetnie sobie radzi bez niego. Dawałam jej dużo wsparcia i dużo czułości. Starałam się odwracać jej uwagę od smoczka.

Popełniłam błąd w Mikołajki oddając jej smoczek. To spowodowało jeszcze większe przywiązanie i na kilka miesięcy uniemożliwiło pozbycie się "przyjaciela". Z drugiej strony, pamiętam ten ogromny płacz wtedy, a teraz udało nam się przez to przejść stosunkowo bezboleśnie. Myślę więc, że dobrze wyszło, że dostała trochę dodatkowego czasu, by dojrzeć do tego rozstania. Nie jestem zwolenniczką robienia czegoś na siłę, bo mama stwierdza, że już czas, a dziecko wcale nie jest gotowe (np. prowadzania za rękę, kiedy dziecko ledwo stoi na nogach, zmuszania do korzystania z nocnika itd.). Co jest najważniejsze? Konsekwencja. Niestety musimy zacisnąć zęby i przygotować się na to, że łatwo raczej nie będzie. Potrzebne będą też duże pokłady cierpliwości. Niezależnie od tego, który sposób na pozbycie się smoczka wybierzecie, dziecku przez jakiś czas będzie go brakować.

Są tu jakieś mamy, które właśnie walczą ze smoczkiem? Powodzenia! Jak to mówią "nie taki diabeł straszny..." ;)

9 komentarzy:

  1. Mam nadzieję, że któryś ze sposobów [tych bardziej humanitarnych, czyli bez cięć i musztardy] sprawdzi się u nas. Kiedy Zo skończyła 13 miesięcy, smoczek zniknął z jej codzienności na tyle, że korzysta z niego tylko do spania. Od tego czasu minęły 4 miesiące i przymierzam się do tego, żeby wyeliminować go całkiem. Najtrudniej jednak podjąć tę decyzję, zawsze coś nas powstrzymuje ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mój ponad 2-letni Syn używał smoka cały czas. Podczas zabawy, jedzenia, na spacerze ��
    Smoczek zaczął pękać od środka, więc idąc za ciosem nacielam smoka. I młodemu powiedziałam że didi się zepsuł i trzeba go wyrzucić. I pobiegł i wrzucił didi do kosza. Bałam się nocy i następnych dni.ale odbyło się bez problemów. Następnego dnia poszłam z nim do sklepu i kupiłam książeczkę. Powiedziałam że to didi mu zostawił jak "odszedł". Od tej pory co noc spał z książeczką. Widocznie już był gotowy na to rozstanie. Nie zmuszalam go bo miał młodszego brata więcnie chciałam go dodatkowo stresować.
    Teraz dorósł do rozstania z pieluchą co wprowadzamy w życie od ponad tyg. Pielucha tylko na spacer i na noc.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas minęło już pół roku bez smoka

      Usuń
    2. Super! Mam wrażenie, że gdy dziecko niejako samo podejmuję decyzję o rozstaniu to łatwiej to idzie

      Usuń
  3. A teraz poprosimy sposoby na odpieluchowanie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo chętnie, jak już się nam to uda ;) Na razie duuużo pracy przed nami, bo wyjątkowo ciężko to idzie :/

      Usuń
  4. Oduczenie dziecka korzystania ze smoczka to naprawdę ogromne wyzwanie, ale nie jest to niewykonalne. Wymaga poświęceń, wyrzeczeń i ciężkiej pracy, ale myślę, że można jak najbardziej temu podołać :) Poza tym ja miałam inny problem. Moje dziecko nauczyło się zbieractwa i niestety nie potrafiło zrozumieć tego, że ta konkretnie pościel dla niemowląt już nie jest dla niego. Odkryłam to właśnie w momencie, gdy porządkowałam za małe na niego rzeczy dla mojej przyjaciółki, która spodziewa się dziecka :) Pozdrawiam serdecznie! Może i Wy macie jakieś zaskakujące odkrycia przyzwyczajeń swoich dzieci? :)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...